Z tekstem jest jak z kawałem. Opowiedzieć może go każdy, ale nie każdy powinien.

Każdy napisze tekst, bo jaki to problem? Poskładać literki w słowa, które stworzą znaczenie, dodać trochę interpunkcji, okrasić cytatem znanej tylko autorowi osobistości i gotowe. Mamy wspaniały, pachnący nowością i erudycją tekst. Znacie to z autopsji? Bo ja tak. Często słyszę, jaki to problem zrobić ciekawy tekst na Facebooka? Przecież teksty na stronę www piszą się same, od ręki, jak Homerowi Iliada – okraszone boskim natchnieniem. A artykuły na bloga? Wystarczy dać chwytliwy tekst, który sprzedał się już na stu innych blogach i gotowe. Przecież każdy napisze tekst. Po co więc ktoś, kto zajmuje się nim zawodowo? Co to w ogóle za pomysł. Pisać teksty na zamówienie. Bez sensu.

Kiedy przedstawiam komuś, że sprzedaję słowa, widzę zdziwienie na ich twarzach. Oni szukają konkretu. Jesteś pisarzem? Co sprzedajesz? Aaa, masz księgarnię? Jesteś akwizytorem? Hmm, nie, nie i jeszcze raz nie. Sprzedaję słowa na sztuki, wyceniam składanie składni, oferuję liczby znaków za złotówki. Piszę teksty, różne teksty na zamówienie. Taak? To ktoś to kupuje? Przecież to jest proste. Serio? Ktoś kupuje teksty?

Takie rozmowy zawsze prowadzą do jednego – do powstania nowego tekstu (jak w tym przypadku) 🙂 I to mnie bardzo cieszy. W dzisiejszym świecie tutoriali, łatwego dostępu do odpowiedzi na każde nurtujące nas pytanie, mnóstwa serwisów uczących nas jak się pomalować, jak ułożyć majtki w szafie i jak ugotować danie dla królestwa Kowalskich nie trudno też o znalezienie tekstów poradnikowych jak napisać dobre teksty na www, bloga, do CV, etc. I nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom. Sama prowadzę prywatnego bloga dotyczącego szeroko pojętego rękodzieła, w którym pokazuję jak krok po kroku zrobić kartkę na urodziny, skrzynkę na biżuterię czy dekoracje na święta. Lubię dzielić się wiedzą i sama czytam tych, co to robią. Ale to nie oznacza, że jestem grafikiem, skoro korzystam z Canvy, nie jestem też informatykiem korzystając z WordPressa. I nie jestem profesorem Miodkiem, skoro korzystam ze słownika języka polskiego.

Takie rozmowy pokazują mi jedno – nie wszyscy rozumieją ideę zamawiania tekstów, bo albo nie potrzebują dobrych tekstów, albo nie rozumieją, że tekst ma moc. Może sprzedać, może kogoś oczernić, może doprowadzić do konfliktu lub załagodzić spór. Moc słowa zna każdy, kto kiedyś za jego pośrednictwem coś osiągnął lub właśnie nie! Dlatego tym bardziej w firmie należy słowa, szczególnie te pisane, mieć okiełznane 😉

A jakie jest Wasze zdanie na temat tekstów – każdy potrafi je pisać, czy każdy może się nauczyć je tworzyć? Dajcie znać – jestem ciekawa 🙂