Po co nam tekst w mediach społecznościowych?

Czy zastanawiacie się czasem po co jest tekst w mediach społecznościowych? Czy jest potrzebny? Czy całą robotę robi zdjęcie, a to co napiszemy pod nim liczy się tylko jak piszemy hasztagi i małpujemy (czyli tagujemy przez @)? Chociaż wydawać by się mogło, że nikt nie czyta treści, to jednak ktoś dociera do tych słów. Kto? O tym kilka słów poniżej.

Kto czyta teksty w mediach społecznościowych?

Ja widzę tylko jedną odpowiedź – zaangażowany użytkownik, czyli taki, który lubi nas oglądać i jest zaciekawiony tym, co się u nas dzieje. Oczywiście, nie chodzi mi tylko o mamy, które kochają wszystko co wyprodukujemy. Ani też nie jest to nasz były śledzący nasze poczynania w necie. Chodzi mi o użytkowników, których interesuje nasze zdanie. I jeśli mamy już kogoś takiego, to możemy się nazwać szczęściarzami. Bo to oznacza nasz prywatny sukces w necie (ale nie mylcie go z sukcesem życiowym).

Zainteresowanie, tym co robimy jako firma czy przedstawiciel swojej marki, to jest to, do czego dążymy w mediach społecznościowych. Chcemy wybić się spośród setek kont i pokazać, że nasze ma coś ciekawego do zaoferowania. Ale jak to zrobić? Odpowiedź jest prosta – zaangażować swoją społeczność. O ile łatwo to nazwać, to już zrealizować jest gorzej. Ale tylko zaangażowany użytkownik przeczyta coś, co napisaliśmy. I jeszcze to polubi, skomentuje i sprawi, że algorytmy pokażą to innym użytkownikom.

Jak zdobyć zaangażowanych użytkowników?

To pytanie zadają sobie wszyscy, którzy wrzucili zdjęcia na Fb czy Insta i co? I nic. Nic się nie dzieje. Co jest nie tak? Zrób rachunek sumienia:

  • czy od strony wizualnej masz wszystko odpowiednio przygotowane? (czy nazwy profili są zgodne z Twoją stroną www, czy masz logo, zdjęcie lub grafikę cover photo, czy wykorzystujesz przycisk wezwania do działania, który np. przekieruje użytkownika na stronę www lub do innego profilu),
  • czy uzupełniłeś wszystkie treści (np. czy na Instagramie posiadasz odpowiedni opis, a także czy na Facebooku masz uzupełnione informacje o stronie www, opis twojej firmy i wszystkie możliwe treści, które sprawią, że Twój profil będzie pełny informacji ),
  • czy Twój Facebook i Instagram są prowadzone regularnie? Czy piszesz często do swoich fanów, czy raczej nie trzymasz się kurczowo harmonogramu i wrzucać kiedy chcesz?
  • czy sprawdzasz statystyki? Czy wiesz, że one odpowiedzą na wszystkie pytania, np. te dotyczące największego zainteresowania konkretnymi postami,
  • czy masz wyznaczone cele swojej firmy i czy widać je w mediach społecznościowych?
  • czy mówisz językiem swojej firmy i do swojej grupy docelowej?
  • czy dbasz o jakość zdjęć?
  • czy dbasz o jakość treści?
  • czy tworzysz treści angażujące (pytania o zdanie, prośba o pomoc w podjęciu decyzji, dyskusja na trudne/kontrowersyjne tematy, etc.),
  • czy wykorzystujesz wszystkie formaty tworzenia postów na Facebooku? (np. ankiety, wydarzenia, notatki),
  • czy używasz hashtagów zgodnie z tematyką zdjęcia?

To są oczywiście tylko przykładowe pytania, które pozwolą Ci uzmysłowić sobie jedno – czy odpowiednio się starasz, by pozyskać fanów, którzy nie tylko od czasu do czasu coś polubią.

Polecam wpaść na bloga Magdy Bek i skorzystać z jej rad jak prowadzić konta w mediach społecznościowych:

Magda Bek – lekko o mediach społecznościowych i marketingu

A jeśli chcesz poznać prawdziwą lamparcicę Instagrama – zobacz co ma do powiedzenia Joanna Banaszewska:

Joanna Banaszewska – lifestyle’owy blog o Instagramie i influence marketingu

Ale czy wkładasz w swoje media społecznościowe tyle zaangażowania, ile sam byś chciał mieć od swoich fanów? Bo tu działa zasada – mnóstwo pracy się popłaca. I nie ma co – możesz kupić 10 000 followersów, ale oni Ci tego zaangażowania nie dadzą. Lepiej mieć 100 fanów, ale oddanych, bo to też zobaczy algorytm. A jak wiemy – jesteśmy w sieci od niego uzależnieni, jeśli chcemy być widoczni.

A zatem – treść się liczy!

Oczywiście. Jak inaczej można prowadzić dyskusję w necie? A przecież zaangażowany użytkownik to użytkownik nie tylko lajkujący i udostępniający nasze treści, ale komentujący je. Nie znam marki, która chce prowadzić monolog. Wszyscy chcą dyskusji, ale prowadzą ją tak, że odbiorcy czują się jakby ktoś ich pouczał, opowiadał i chwalił się treściami bez chęci poznania ich zdania. A potem pretensję – ja daję z siebie wszystko, a Ci użytkownicy nic. No cóż, widziałam i takie postawy, ale one niczego nie wnoszą.

Przypomnijcie sobie najbardziej nielubianą koleżankę lub kolegę. Jakie mieli cechy? Nie wiem jak u Ciebie, ale mnie najbardziej utkwiły w pamięci te osoby, które chwaliły się dookoła wszystkim. A także te, które nie dały innym dojść do słowa. I czasem mam wrażenie, że właśnie tak wygląda wpis w wielu miejscach w mediach społecznościowych. Gadająca chwalipięta. I nie potępiam chwalenia, bo dzielenia się naszymi sukcesami jest ważne. Ale czasem trzeba dać dojść do głosu drugiej stronie.

Treść się liczy, bo właśnie to jest element dyskusji, przyczynek do rozmowy i dlatego zachęcam Was – twórzcie ciekawe treści. Pytajcie, poddawajcie w wątpliwość tezy, pokazujcie swoje przekonania, pytajcie o rady i dawajcie własne. Bawcie się w mediach społecznościowych. Czasem mam wrażenie, że zapomina się o tym, że właśnie w nich chodzi o zabawę. A jak każda zabawa, aby grało się dobrze to wszyscy muszą przestrzegać pewnych zasad. I dlatego poznajcie zasadę Waszych fanów – co im się podoba, które treści były dla nich wartościowe na tyle, że zdecydowali się zabrać głos, a które treści pominęli. Piszcie o tym, o co najczęściej pytają. I na Boga – odpowiadajcie na ich komentarze! Sami chcecie zaangażowania, a potem – cisza. Nie tak się buduje społeczność. Pamiętajcie o tym.

Pozdrawiam,

Marysia